Ubezpieczyciele w walce z żywiołami

Wróć

Wydawałoby się, że trudno o bardziej odległe od siebie tematy niż ubezpieczenia i ocieplenie klimatu. Jednak coraz częściej występujące groźne zjawiska pogodowe i spowodowane nimi straty mają na branżę ubezpieczeniową bardzo duży wpływ. Z jednej strony chodzi o polisy chroniące majątek i uprawy, z drugiej strony ubezpieczenia na życie muszą też uwzględniać nowe choroby i zagrożenia pojawiające się w związku ze wzrostem globalnej temperatury. Jednocześnie firmy z tego sektora mają poważną rolę do odegrania w zakresie zarządzania ryzykiem związanym z katastrofami naturalnymi.

Ocieplenie klimatu oznacza występowanie wielu groźnych zjawisk pogodowych, dotąd niespotykanych w danym regionie, i to z dużą częstotliwością. Obejmują one również coraz większe obszary geograficzne. Dodatkowo przyspieszenie rozwoju gospodarczego i wzrost liczby ludności sprawiają, że ekspozycja na ryzyko związane z katastrofami naturalnymi także się zwiększa. Większość takich zdarzeń wiąże się więc z nienotowanymi wcześniej stratami ludzkimi i materialnymi.

Jak wynika z ubiegłorocznych globalnych danych Munich Re NatCat SERVICE, w ostatnich 10 latach wzrosła średnia roczna liczba katastrof naturalnych (z 447 do 556), wywołanych nimi strat finansowych (ze 104 do 123 mld dol.) oraz ludzkich (z 26,9 do 31,4 tys.). Tylko w 2017 roku straty materialne wyniosły 335 mld dol. Jednocześnie średnio tylko około 1/3 strat było w ostatniej dziesięciolatce objętych ubezpieczeniem. Chociaż rośnie zarówno ryzyko, jak i świadomość, to odsetek ten pozostaje zbliżony do poziomów notowanych na przestrzeni ostatnich 30 lat (30,7 proc.).

W ubiegłym roku najbardziej kosztowne katastrofy naturalne miały miejsce w Stanach Zjednoczonych. Listopadowe pożary w północnej Kalifornii i w rejonie Los Angeles kosztowały odpowiednio 16,5 mld dol. oraz 5,2 mld dol. Huragan Michael spowodował straty w wysokości 16 mld dol., a tajfun Jebi w Japonii – 12,5 mld. W Europie najbardziej dotkliwą klęską była susza. Bezpośrednie straty wyniosły 3,9 mld dol., przy czym tylko 280 mln było ubezpieczonych. Dotknęły one głównie rolnictwo, lecz także ruch rzeczny, a więc transport towarowy. Susza byłą też przyczyną wielu pożarów.

Raportu PIU „Klimat ryzyka” wskazuje, że w Polsce prawdopodobieństwo wystąpienia katastrof naturalnych jest niedoszacowane. W zbyt małym stopniu chronimy zarówno swój majątek, jak i życie i zdrowie. Ubezpieczone jest 60 proc. majątku firm. Taki sam odsetek budynków jednorodzinnych jest chronionych od ryzyka powodzi, które statystycznie powodują najwięcej szkód. W rolnictwie z kolei ubezpieczonych jest 90 proc. budynków mieszkalnych, ale tak wysoki odsetek wynika z obowiązku prawnego, który jednak nie obejmuje ruchomości domowych, również narażonych na zniszczenia w razie wystąpienia katastrofy naturalnej.

Skutki zmian klimatycznych w Polsce

Z danych WHO wynika, że zagrożenie katastrofami naturalnymi w Polsce nie jest duże w porównaniu do innych europejskich krajów – podają autorzy raportu „Wpływ zmian klimatu na zdrowie”. Jednak częstotliwość takich zjawisk rośnie, a wraz z nią straty, jakie powodują. Przykładem mogą być powodzie. W 2001 roku spowodowały one zniszczenia o równowartości 0,5 proc. PKB, a w 2010 roku – 0,9 proc. PKB. W latach 1951-1981 susze występowały w Polsce średnio co 5 lat, a od połowy lat 90. już co 2 lata. Od pewnego czasu mamy do czynienia z permanentną suszą letnią.

Silne wiatry, trąby powietrzne, huragany niszczą uprawy, domy, infrastrukturę energetyczną czy drogową. Jak szacuje PIU, dziś przed pożarami, powodziami czy gwałtownym wiatrem trzeba chronić o 2,2 bln zł więcej majątku niż jeszcze 15 lat temu. W kolejnych latach ta wartość ma w dalszym ciągu stopniowo rosnąć. W Polsce coraz częściej mamy do czynienia z falami upałów latem i cieplejszymi zimami. Ma to znaczące przełożenie na rolnictwo i sadownictwo – trudniejszy jest dostęp do wody, rośliny stają się bardziej podatne na choroby, większe jest ryzyko zniszczeń na skutek wiosennych przymrozków.

To wszystko ma także przełożenie na zdrowie i życie społeczeństwa – podkreślają Koalicja Klimatyczna i HEAL, autorzy raportu o wpływie zmian klimatu na zdrowie. Powodzie, pożary czy huragany mogą być przyczyną śmierci, kontuzji czy rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych – już teraz widać zmiany w schematach wybuchów ognisk malarii, dengi, cholery czy kleszczowego zapalenia mózgu. Z przytaczanych w raporcie danych WHO wynika, że dziś zmiana klimatu bezpośrednio powoduje ponad 140 tys. zgonów rocznie, przede wszystkim w Afryce i Południowo-wschodniej Azji. Do 2030 roku będzie powodowała 250 tys. zgonów rocznie z powodu malarii, stresu cieplnego, biegunki i niedożywienia. Poza tym takie ekstremalne zjawiska pogodowe, niszcząc majątki ludzkie, wpływają także na zdrowie psychiczne ich właścicieli. Wydłuża się także okres występowania alergii sezonowych. WHO ocenia, że w skali globalnej bezpośrednie koszty ekonomiczne zmiany klimatu związane z pogorszeniem zdrowia mogą wynosić od 2 do 4 mld dol. rocznie.

Straty na skutek katastrof naturalnych obejmują wiele różnych sektorów gospodarki, dotykają firmy, państwo i społeczeństwo. Mają one nie tylko wymiar materialny, lecz również niematerialny. Jak podaje PIU, przykładem może być przedsiębiorstwo, którego serwery ucierpiały w wyniku powodzi. Dopóki sytuacja nie wróci do normy, jest ono bardziej narażone na ataki hakerskie, które grożą utratą pieniędzy i poufnych danych, a co za tym idzie, również utratą wizerunku w oczach klientów i partnerów. Ceną mogą być także masowe zwolnienia. Przykładem może być sytuacja, jaka zaistniała po potężnym trzęsieniu ziemi w Japonii w 2011 roku. Spowodowało ono przerwy w dostawach komponentów do produkcji motoryzacyjnej, co odczuła branża na całym świecie. Niektórzy producenci byli zmuszeni zamknąć swoje fabryki, a to pociągnęło za sobą problemy tysięcy pracowników.

Odpowiedź ubezpieczycieli

Jak podkreślają eksperci Deloitte i PIU (raport „Klimat ryzyka”), w obliczu występowania coraz liczniejszych ekstremalnych zjawisk pogodowych jednym z bardziej przyszłościowych produktów staje się business interruption (BI), czyli ubezpieczenie od utraty zysku. Posiadając taką polisę, firma – mimo przerwy w działalności, np. z powodu zalania czy pożaru – może uniknąć bankructwa. Przykładowo, straty spowodowane przez pożar hurtowni leków wartej ponad 30 mln zł oszacowano na 11 mln zł. Jeśli firma posiada BI, ubezpieczyciel pokrywa 100 proc. tej straty, a jedynym kosztem jest cena danej polisy. Bez tego ubezpieczenia firma sama pokrywa wartość straty, czyli 11 mln zł. Eksperci podkreślają, że przygotowanie się na ewentualność wystąpienia takiego zdarzenia powinno być jednym ze strategicznych działań przedsiębiorstwa.

Z tegorocznej edycji badania Barometr Ryzyk Allianz wynika, że firmy najbardziej obawiają się przerw w działalności (37 proc.). Jak wskazują, najczęściej przerwy te powodowane są przez cyberincydenty (50 proc.), pożary (40 proc.) i klęski żywiołowe (38 proc.). 28 proc. firm wskazuje jako największe zagrożenie katastrofy naturalne (trzecie miejsce zestawienia Allianz). Na zmianę klimatu wskazało 13 proc. ankietowanych przedsiębiorstw i jest to zagrożenie, które odnotowało jeden z najwyższych awansów w tym zestawieniu.

Ekstremalne zjawiska pogodowe to problem nie tylko dla firm. Przykładowo powódź z 2010 roku spowodowała zniszczenia o wartości 12,5 mld zł. Tylko straty w infrastrukturze samorządowej oszacowano na 6,7 mld zł. Ubezpieczyciele wypłacili w tym czasie odszkodowania w kwocie blisko 1,7 mld zł, likwidując 270 tys. szkód.

Ubezpieczyciele w coraz większym stopniu chronią też rolników. Jak wynika z danych PIU, mniej więcej 1/3 upraw jest objęta ochroną ubezpieczeniową, co zabezpiecza ok. 140 tys. rolników przed skutkami działania żywiołów. Z tytułu ubezpieczeń od zjawisk pogodowych w latach 2008–2018 rolnicy otrzymali 3,21 mld zł odszkodowania. Statystyki ubezpieczycieli wskazują, że skłonność do ubezpieczania się rośnie wraz z wielkością gospodarstwa. Wśród wielkich gospodarstw o areale powyżej 50 ha blisko co czwarte ma ubezpieczone uprawy, wśród najmniejszych (poniżej 5 ha) odsetek ten spada poniżej 2 proc.

Wykupienie ubezpieczenia ma ogromne znaczenie dla rolników pobierających dotacje z UE. Prawie każdy z nich ma obowiązek ubezpieczenia co najmniej połowy swoich upraw (w zależności od ich rodzaju) pod groźbą kary finansowej. Raport PIU wskazuje, że dzięki ubezpieczeniom 1,35 mln gospodarstw otrzymuje co roku ok. 15 mld zł na modernizację sprzętu i technologii rolnych.

Ubezpieczyciele a zarządzanie ryzykiem

Jak podkreśla dr Dorota Michalak w artykule „Ubezpieczenia od katastrof naturalnych jako istotny element zrównoważonego rozwoju” (Ekonomia i środowisko, 1/2015), wzrost liczby katastrof powoduje, że obsługa ubezpieczeń katastroficznych jest trudna dla firm ubezpieczeniowych. Wyzwaniem jest także szacowanie ryzyka, szczególnie na terenach zagrożonych.

Eksperci PIU podkreślają, że potrzebna jest zmiana podejścia do zarządzania ryzykiem. Chodzi o to, by mimo zmieniającego się klimatu i rosnącej ekspozycji na ryzyko móc minimalizować straty, czyli liczbę ofiar, rannych i straty materialne oraz niematerialne. Ubezpieczyciele mają w tym procesie istotną rolę do odegrania. Jednak potrzebna jest tutaj pełna współpraca organów państwowych, społeczeństwa, firm i sektora ubezpieczeń.

Ubezpieczyciele nie zastąpią znacznie szerszych działań związanych z prewencją, edukacją czy odpowiednim przygotowaniem infrastruktury. Z raportu PIU i Deloitte wynika, że w Polsce takiej kooperacji brakuje. Nie doceniamy roli prewencji, niewystarczający jest odsetek ubezpieczonego majątku, w szczególności osób fizycznych i samorządów. Skutek jest taki, że w przypadku katastrofy naturalnej państwo bierze na siebie ciężar likwidacji szkód.

Jak pisze dr Dorota Michalak, rolą ubezpieczycieli powinno być zabezpieczenie majątku ludzi na wypadek wystąpienia klęsk żywiołowych przede wszystkim przez oferowanie ogólnodostępnych polis, ujednolicenie rynkowych zasad i organizacji likwidacji szkód, upowszechnianie zasad ubezpieczania wśród właścicieli nieruchomości, współpraca z rządem mająca na celu zapewnienie szybkiej i skutecznej likwidacji szkód oraz sprawne wykorzystanie gwarancji odszkodowawczych państwa.

Eksperci PIU podkreślają, że ubezpieczyciele są w stanie odciążyć państwo lub je wesprzeć w określonych zadaniach. Służą m.in. zasobem danych o szkodach, wypłatach i ubezpieczonych, przez co łatwiej identyfikować ryzyka i ich potencjalne skutki finansowe. W przypadku wystąpienia szkód są pomocni w ich sprawnej likwidacji – robią to bowiem na co dzień, i dostarczaniu pomocy finansowej. Tu wiele jednak zależy od sprawnych działań administracji, m.in. naprawy dróg, linii energetycznych czy sieci telekomunikacyjnych.

Ubezpieczyciele wspierają też odbudowę po katastrofach, dbając m.in., by w planach uwzględniono ryzyka związane z ich ponownym wystąpieniem. Angażują się również w działania edukacyjne, np., premiując niższymi składkami klientów umiejętnie zarządzających ryzykiem i wdrażających odpowiednie działania, które przyczyniają się do redukcji finansowych konsekwencji takich zdarzeń.

Poprzedni artykuł Ubezpieczenia coraz bardziej cyfrowe [WIDEO] Następny artykuł Bezpieczna czy nie? Praca zdalna w praktyce [WIDEO]

Podobne posty

Posadź drzewo… po śmierci

Jak mawiał Benjamin Franklin, tylko dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki. A skoro każdy z nas umrze, każdy dostanie też swoje miejsce na cmentarzu. Czy to znaczy, że miasta będą stopniowo zamieniać się w ogrodzone murami…

Czytaj więcej

Rynek, który leży prawie odłogiem

Siedem spośród dziesięciu podmiotów z sektora MSP kupuje polisy majątkowe. Zainteresowanie pozostałymi produktami jest wśród nich marginalne. Z jednej strony jest to wynik braku świadomości ubezpieczycieli odnośnie…

Czytaj więcej

TOP 6 upadłych magazynów

Kiedyś stanowiły jedno z podstawowych źródeł informacji, relaksu i określeń statusu społecznego. Zwinięte w rulon pod pachą pozycjonowały właściciela wysoko na drabinie atrakcyjności. Czasopisma znane, czytane i kolekcjonowane w…

Czytaj więcej