Coraz silniejsze NIE dla jazdy bez OC
Wróć23 proc. Polaków nie akceptuje jazdy samochodem bez ważnego ubezpieczenia OC – wynika z badania Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. To dwukrotnie więcej niż jeszcze w 2011 roku. Brak polisy „awansował” w ciągu 6 lat z dziesiątej na szóstą pozycję w rankingu najmniej akceptowalnych wykroczeń komunikacyjnych. Co więcej, Polacy uważają też, że to wykroczenie powinno być karane bardziej surowo niż dziś – nawet odbieraniem prawa jazdy. W ubiegłym roku koszty wypadków spowodowanych przez nieubezpieczonych i nieznanych sprawców wyniosły ponad 155 mln zł.
Według badania UFG z 2011 roku brak OC był najmniej piętnowanym zachowaniem na drodze. W tegorocznej edycji poziom akceptacji dla tego wykroczenia jest znacznie niższy. Najbardziej skłonni do przymykania na to oczu są ludzie młodzi (do 24. roku życia). Taką opcję wskazało 87 proc. badanych w tej grupie wiekowej. Wysoki odsetek odnotowano również w grupie osób o najniższych dochodach, z wykształceniem podstawowym i mieszkających w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców.
Badani wskazali, że najpoważniejszym wykroczeniem drogowym jest kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu. Wskazało na to 70 proc. respondentów, o 5 pkt proc. więcej niż 6 lat temu. Na kolejnych miejscach znalazły się przekraczanie dozwolonej prędkości (55 proc.), jazda na czerwonym świetle (45 proc.), niezapinanie pasów bezpieczeństwa (25 proc. wskazań) i poruszanie się autem bez ważnych badań technicznych (24 proc.).
Jakie kary?
Coraz więcej kierowców opowiada się za powrotem takiego rozwiązania, by auta bez ważnej polisy były odholowywane na policyjny parking (65 proc. vs 53 proc. w 2013 roku). W takim przypadku podróż danym pojazdem mogłaby być kontynuowana po okazaniu dokumentu ubezpieczenia. Rośnie też odsetek osób opowiadających się za jeszcze surowszymi karami, również czasowym odebraniem prawa jazdy osobom, które ponownie zostały złapane na tym wykroczeniu (53 proc. vs 39 proc. w 2013 roku).
– To są bardzo optymistyczne wyniki, bo pokazujące wzrost świadomości Polaków odnośnie tego, czym jest poruszanie się po drogach bez ważnej polisy OC – mówi Elżbieta Wanat-Połeć, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. – Od lat staramy się w UFG pokazywać kierowcom konsekwencje braku tego ubezpieczenia i cieszy, że udaje nam się dotrzeć przekazem do coraz większej grupy Polaków.
Dziś za jazdę bez obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego kierowcom grożą kary finansowe. W przypadku samochodu osobowego wynoszą one od 800 do 4 tys. zł, w zależności od długości przerwy w ciągłości ubezpieczenia. Dla nieubezpieczonych motocykli stawki te wahają się od 130 zł do 670 zł. W 2018 roku – w związku z podwyżką minimalnego wynagrodzenia – kary ponownie wzrosną. Według nowych przepisów w 2018 roku kierowca auta osobowego, które jest nieubezpieczone przez więcej niż 14 dni, zapłaci 4,2 tys. zł, a kierowca samochodu ciężarowego w takim przypadku – 6,3 tys. zł.
Jednak znacznie poważniejsze konsekwencje grożą kierowcom nieubezpieczonych aut, którzy spowodują wypadek. Wprawdzie szkody powstałe w wyniku takiego zdarzenia pokrywa Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, jednak instytucja ta domaga się zwrotu poniesionych wydatków. Za wszystkie finansowe skutki zdarzenia odpowiedzialność ponoszą zarówno właściciel nieubezpieczonego pojazdu, jak i kierowca, który spowodował wypadek. Muszą oni pokryć koszty m.in. odszkodowania za szkody materialne, naprawy samochodu i leczenia osób poszkodowanych, w tym również rehabilitacji, rent, zadośćuczynienia za ból i cierpienia.
Co mówią statystyki?
W 2016 roku wypadki spowodowane przez nieubezpieczonych i nieznanych sprawców kosztowały ponad 155 mln zł, czyli o 4 proc. więcej niż w 2015 roku. UFG wypłacił świadczenia za blisko 5,4 tys. szkód. 80 proc. przypadków dotyczyło sytuacji, gdy sprawca był nieubezpieczony.
Na koniec 2016 roku UFG prowadził ponad 16 tys. spraw regresowych opiewających na kwotę 211 mln zł, czyli o 27 mln zł więcej niż rok wcześniej. W ubiegłym roku przychody z tytułu tych roszczeń przekroczyły 50 mln zł, a kary za brak OC zasiliły budżet blisko 67 mln zł. Rekordziści są winni funduszowi kwoty liczone w milionach złotych. W maju br. UFG podał, że wciąż 1,2 tys. nieubezpieczonych kierowców spłaca Funduszowi odszkodowania za wypadki z lat 90. Średni regres w tej grupie spraw wynosi 27 tys. zł, a łącznie do spłacenia osoby te mają 33 mln zł.
Większość przypadków braku ubezpieczenia (65 proc.) wykrywana jest dzięki tzw. wirtualnemu policjantowi, czyli analizie danych w ogólnopolskiej bazie polis komunikacyjnych. Pozostałe wychodzą na jaw w trakcie kontroli drogowych. Fundusz szacuje, że na polskich drogach może poruszać się 90–100 tys. nieubezpieczonych pojazdów (czyli 0,4–0,5 proc. ogółu pojazdów).
Rośnie liczba ujawnionych przypadków braku ważnej polisy OC wśród kierujących motocyklem, motorowerem lub skuterem. W ubiegłym roku UFG wystawił ponad 6,1 tys., czyli o 30 proc. więcej niż w 2015 roku, wezwań o okazanie tego ubezpieczenia lub zapłacenie kary za jego nieposiadanie.
Skąd te braki?
Część nieubezpieczonych kierowców to ryzykanci, którzy mimo grożących im poważnych konsekwencji, świadomie unikają zakupu polisy OC. Kolejną grupę stanowią osoby, których nie stać na taki wydatek, jednak za wiele przypadków odpowiada niewiedza lub zapominalstwo kierowców. Częstym „sprawcą” są raty, z których korzysta ponad 4 mln osób. Jak wynika z sondażu UFG, w 40 proc. przypadków kierowca nie opłacił którejś z rat składki i w efekcie polisa wygasła. Tymczasem co trzeci kierowca uważa, że polisa OC przedłuża się automatycznie na kolejny rok, nawet jeśli nie zapłacili raty dotychczasowej składki. Także 40 proc. badanych jest przekonanych, że pojazd, który stoi niesprawny w garażu, nie musi być ubezpieczony. UFG przypomina jednak, że obowiązek posiadania OC dotyczy wszystkich zarejestrowanych pojazdów.
Co ważne, kierowcy coraz lepiej zdają sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje grożą im za brak ważnego ubezpieczenia. O karach wie trzy czwarte respondentów, podczas gdy w 2011 roku było to 47 proc. 70 proc. ma też świadomość, że w razie spowodowania wypadku to oni będą musieli pokryć koszty odszkodowania dla ofiar.