Polacy dłużnikami ubezpieczycieli
Wróć142 mln zł – taka jest wartość wpisanych do Krajowego Rejestru Długów zaległych zobowiązań klientów wobec towarzystw ubezpieczeniowych. Są to głównie niezapłacone składki na ubezpieczenia komunikacyjne. Skąd wynikają te długi? To np. zapominalstwo kierowców lub wprowadzenie klienta w błąd przez agenta ubezpieczeniowego, lecz także celowe działanie oszustów. Wśród dłużników przeważają mężczyźni.
142 mln zł to nie wszystko
Eksperci podkreślają, że wartość długów wobec ubezpieczycieli może być znacznie wyższa niż 142 mln zł, wpisane do KRD BIG. Powód? Nie wszyscy ubezpieczyciele ujawniają długi klientów albo robią to nieregularnie. Zdaniem ekspertów to błąd, ponieważ tego typu zadłużenia są często łatwe do odzyskania przez firmę windykacyjną. Tym bardziej że większość tych spraw wynika jedynie z zaniedbania kierowcy.
– Średnia wartość windykowanych przez nas zobowiązań komunikacyjnych to 1,4 tys. zł. Połowę długów udaje się odzyskać polubownie. Zdarza się również, że zadłużenie jest kwestią sporną np. w sytuacji podwójnego OC. Wtedy dłużnicy oczekują od nas wsparcia i pomocy, którą oczywiście otrzymują. Nasi negocjatorzy podpowiadają dłużnikowi, jak wyjść z tej niełatwej sytuacji i dokładnie tłumaczą, jakie podjąć kroki, by rozwiązać tę sprawę – mówi Jakub Kostecki, prezes zarządu Kaczmarski Inkasso.
Figurowanie w rejestrze dłużników może oznaczać dla klienta szereg problemów, m.in. z uzyskaniem kredytu, pożyczki, telefonu na abonament, umowy na internet i telewizję kablową. Dane w rejestrach sprawdzane są bowiem przez firmy z sektora bankowego, pożyczkowego i telekomunikacyjnego.
Kto zalega z płatnościami?
Do KRD BIG wpisanych jest 123 tys. dłużników firm ubezpieczeniowych, którzy mają do zapłaty 160 tys. zaległych zobowiązań. Większość tych osób to mieszkańcy miast, którzy są winni ubezpieczycielom 107 mln zł. 78 proc. dłużników stanowią mężczyźni – to ta grupa klientów najczęściej jest właścicielami samochodów. Liczba zobowiązań mężczyzn przekracza 128,5 tys., a ich wartość – 117 mln zł.
Największe długi mają mieszkańcy Mazowsza (25 mln zł), Dolnego Śląska (15,4 mln zł) oraz Śląska (15,2 mln zł). Z kolei na drugim końcu rankingu znalazły się województwa podlaskie (2,7 mln zł), opolskie (2,9 mln zł) i świętokrzyskie (3,3 mln zł). Niechlubny rekordzista w dziedzinie niespłaconych zobowiązań pochodzi z województwa małopolskiego, a jego dług wobec firmy ubezpieczeniowej sięga blisko 600 tys. zł. Jak wyjaśniają przedstawiciele Krajowego Rejestru Długów, jest to nakaz zapłaty części lub całości wcześniej wypłaconego odszkodowania.
Długi u ubezpieczycieli mają także przedsiębiorcy. Jak wynika z danych BIG InfoMonitor, przed rokiem wśród nich było blisko 8,7 tys. dłużników firm ubezpieczeniowych z kwotą zaległości ponad 39 mln zł.
Zapominalski nie płaci
Często długi wynikają z zapominalstwa. Właścicielom aut zdarza się zapomnieć o terminie płatności drugiej raty ubezpieczenia OC i AC.
– Z drugiej strony, konsumentów w kłopoty wpędza również niewiedza. Zdarza się, że kupujący auto zawiera nową polisę ubezpieczeniową, nie wypowiadając tej starej, wykupionej przez poprzedniego właściciela. Wtedy pojawia się problem podwójnego OC i podwójnych opłat, z którego istnienia kierowcy nie zdają sobie sprawy – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes zarządu Kaczmarski Inkasso.
Zdarza się także, że kierowcy są wprowadzani w błąd przez nieuczciwych agentów ubezpieczeniowych – w ofercie przedstawionej klientowi figurują niższe składki, które okazują się jedynie częścią całkowitej składki. Oszustów nie brakuje także wśród właścicieli samochodów, którzy zmieniają firmy ubezpieczeniowe, nie płacąc za wcześniej podpisaną polisę.
– Niestety, towarzystwo nie może odmówić podpisania polisy komunikacyjnej, więc każdy, kto się zgłasza, może otrzymać ubezpieczenie. Z drugiej strony, towarzystwo może samo zaproponować warunki umowy, które pokryją ryzyko transakcji. Na przykład zdecydować o tym, czy klient ma opłacić jedną składkę, czy dwie, w terminie 30 dni, czy 5 dni. Z pewnością ułatwi to informacja o tym, czy nie widnieje on w rejestrze dłużników – podkreśla Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów.
Nieubezpieczonym kierowcom grożą kary – w tym roku jest to między 800 a 4 tys. zł, w zależności od długości okresu pozostawania bez ochrony ubezpieczeniowej. Jednak – jak podkreślają eksperci KRD – jest to kara za brak podpisanej polisy, a nie za niezapłaconą składkę.
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny szacuje, że po polskich drogach może jeździć 90–100 tys. zł. To mniej więcej 0,5 proc. wszystkich pojazdów zarejestrowanych w Polsce. W 2016 roku UFG wystawił ponad 71 tys. wezwań z tytułu braku komunikacyjnego OC, a z tytułu kar wpłynęło do kasy UFG blisko 67 mln zł. To jednak znacznie mniej, niż kosztują wypadki spowodowane przez nieubezpieczonych i nieznanych sprawców (ponad 155 mln zł).
Jak jest z tą uczciwością?
Mimo że oszustów unikających płacenia OC nie brakuje, to jednak Polacy surowo oceniają nieuczciwe zachowania wobec ubezpieczycieli. Taki wniosek płynie z badania „Moralność finansowa Polaków” przeprowadzonego na zlecenie Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych we współpracy z Rejestrem Dłużników BIG InfoMonitor, Ferratum Banki i firmą Lindorff. Na drugim miejscu niemoralnych zachowań konsumentów znalazło się zawyżanie wartości poniesionych szkód, by uzyskać nienależne odszkodowanie (na pierwszym miejscu znalazły się wyłudzenia kredytów przy użyciu kradzionych dokumentów).
85 proc. badanych wskazało, że takiej próby oszukania ubezpieczyciela nie można nigdy usprawiedliwiać. Tylko 3 proc. powiedziało, że może ona być usprawiedliwiana zawsze lub często. W przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych oszustwo najczęściej polega na powiększaniu zakresu uszkodzeń auta, do których doszło podczas wypadku czy kolizji, albo też podciąganiu pod stratę uszkodzeń, do jakich doszło przed wypadkiem. W przypadku innych ubezpieczeń majątkowych ubezpieczeni próbują zgłaszać utratę fikcyjnego mienia podczas kradzieży lub pożaru mieszkania.
– Okazuje się, że świadome powiększenie roszczenia, związanego z autentyczną szkodą (tzw. opportunistic fraud) bywa bardziej kosztownym rodzajem przestępstwa dla niektórych ubezpieczycieli niż to, które polega na celowym sfingowaniu całego zdarzenia – podkreślają autorzy raportu, powołując się na dane PIU.