Szkolne polisy do tablicy!
WróćCo roku około 200 osób zwraca się do Rzecznika Finansowego z prośbą o pomoc lub interwencję w związku z ubezpieczeniami szkolnymi. Powód? To m.in. niskie, wręcz symboliczne świadczenia lub obwarowanie wypłaty trudnymi do spełnienia wymogami. Eksperci z Biura Rzecznika podkreślają, że liczba niezadowolonych klientów może być większa, ale ze względu na niskie kwoty nie podejmują oni działań. Problem dostrzega też Komisja Nadzoru Finansowego. Co powinno się zmienić w szkolnych polisach?
Z początkiem września ok. 5 mln uczniów rozpocznie rok szkolny. Większość z nich jest ubezpieczona – podlega ochronie w ramach grupowych ubezpieczeń następstw nieszczęśliwych wypadków dzieci i młodzieży szkolnej. W wielu placówek to dyrektorzy są odpowiedzialni za wybór polisy, choć formalnie umowa ubezpieczenia zawierana jest pomiędzy firmą ubezpieczeniową a rodzicami.
Nie są to polisy obowiązkowe, z czego wielu rodziców wciąż nie zdaje sobie sprawy, jednak bardzo przydatne. Statystyki MEN za rok szkolny 2015/2016 mówią o ponad 65,2 tys. wypadków, z czego 156 to wypadki ciężkie i śmiertelne, do których doszło w szkołach i placówkach oświatowych. Ubezpieczenia te zostały skonstruowane w ten sposób, by stać było na nie wszystkich rodziców. Składka nie przekracza więc zwykle 40–50 zł za rok.
Lista zastrzeżeń
Niska składka to z jednej strony pozytywna kwestia, jednak z drugiej strony, powoduje ona, że niskie są także sumy ubezpieczenia (8–15 tys. zł), a tym samym także świadczenia wypłacane po wypadku. Tego właśnie dotyczy największa liczba wniosków od rodziców.
– Bywa, że osoby zwracające się do Rzecznika o pomoc podnoszą w swojej argumentacji, iż mimo bólu, cierpienia i innych doświadczanych niedogodności przez ubezpieczonego świadczenie zostało wypłacone w wysokości symbolicznej, np. kilkudziesięciu złotych. Z perspektywy finansujących składkę rodziców są to zazwyczaj pieniądze niewystarczające nawet na nową zabawkę dla dziecka, która mogłaby poprawić nastrój poszkodowanego. Z pewnością zaś nie są to pieniądze w istotny sposób pomagające np. w zapłaceniu za kilkanaście zabiegów rehabilitacyjnych, które umożliwiłyby powrót dziecka do zdrowia – podkreślono w raporcie Rzecznika Finansowego z czerwca tego roku.
Za drobny uraz zwykle wypłacane jest 1–5 proc. podstawowej sumy ubezpieczenia, co daje kwoty rzędu kilku maksymalnie kilkuset złotych.
– Stan, w którym wysokość świadczeń z ubezpieczenia NNW jest na minimalnym poziomie i nie stanowi w istocie realnie odczuwanej rekompensaty za doznany ból, ograniczoną mobilność i inne negatywne przeżycia oraz koszty związane z odzyskiwaniem zdrowia, świadczyć może o niedopasowaniu oferty ubezpieczeniowej do potrzeb klientów – podkreślają przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego.
Inny minus to wąski zakres ryzyka ubezpieczeniowego: żeby doszło do wypłaty świadczenia, muszą zostać spełnione kryteria określone w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU) lub wypadek ten musi wywołać określone skutki. Nie wszystkie zdarzenia, w wyniku których dziecko odniosło obrażenia, uznawane są przez ubezpieczycieli za nieszczęśliwy wypadek.
Niska kwota składki może być również powodem tego, że rodzice często płacą, nie zapoznając się dokładnie z warunkami umowy. Są więc zdziwieni, kiedy po wypadku ubezpieczyciel – powołując się na zapisy OWU – odmawia wypłaty odszkodowania. Rzecznik Finansowy podkreśla, że nie ma tu żadnych niezgodności z przepisami, jednak ze względu na skalę zjawiska potrzebna jest lepsza informacja dla rodziców na etapie zakupu ubezpieczenia.
W kilku przypadkach Rzecznik znalazł jednak pewne zapisy w umowach, które naruszają interesy ubezpieczonych. To m.in. ograniczenie wypłaty świadczeń z tytułu niezdolności do nauki w wakacje i ferie czy wypłata świadczeń wyłącznie w okresie trwania umowy ubezpieczenia – w tej sytuacji, jeśli do wypadku doszło 10 dni przed końcem umowy, to ubezpieczyciel wypłaci świadczenie tylko za ten właśnie okres, nawet jeśli dziecko będzie hospitalizowane przez kolejne pół roku. Dodatkowo zakłady ubezpieczeń przyznają sobie wyłączne prawo do decydowania, kiedy konieczna jest opinia lekarza orzecznika.
Rzecznik Finansowy podkreśla też nieprawidłowości w sposobie sprzedaży tego typu ubezpieczeń. Jako patologiczną w swoim raporcie określił sytuację, że przy wyborze oferty brana jest pod uwagę wysokość dotacji dla Rady Rodziców, a nie zakres ochrony dzieci. Takim przypadkom przeciwdziałać mają przepisy, które weszły w życie w kwietniu 2016 roku, zakazujące wynagradzania ubezpieczających przez ubezpieczycieli. Od prawie półtora roku szkoła nie może więc otrzymywać wynagrodzenia i innych korzyści w związku z oferowaniem możliwości skorzystania z ubezpieczenia. Do Rzecznika wpływają jednak informacje o tym, że na rzecz szkoły czy Rady Rodziców wpływa nawet 20–30 proc. zebranej składki. Na tę kwestię zwróciła uwagę także KNF w lipcowym komunikacie na temat tego segmentu rynku.
Propozycje zmian
Eksperci podkreślają konieczność uprządkowania rynku. Zarówno Rzecznik Finansowy, jak i Komisja Nadzoru Finansowego postulują wprowadzenie przejrzystych informacji na temat zdarzeń, które obejmuje ochrona ubezpieczeniowa, a także wysokości świadczeń przysługujących za każde z tych zdarzeń. Z braku takiej informacji często wynika niezadowolenie i rozczarowanie klientów.
KNF podkreśla, że oferta powinna być zaprezentowana w taki sposób, by klienci mogli świadomie podjąć decyzję o wyborze najkorzystniejszego pakietu. Nie zawsze musi to być najtańsza opcja. Tym bardziej że one często nie spełniają oczekiwań opiekunów. Pieniądze z ubezpieczenia powinny wspierać działania mające na celu powrót dziecka do pełnej sprawności. Można by więc wprowadzić wyższe świadczenia za poważniejsze urazy, zamiast wypłacać drobne kwoty za każdy, nawet najmniejszy uraz – proponuje Rzecznik Finansowy. Pojawił się również postulat różnicowania składek, które wiązałoby się z wprowadzeniem różnego zakresu ochrony czy wysokości świadczeń.
– Organ nadzoru sygnalizuje potrzebę, aby zakłady ubezpieczeń, przed zawarciem umowy ubezpieczenia przez ubezpieczającego, rzetelnie przedstawiały zakres ochrony ubezpieczeniowej, procedury likwidacyjne, a także wyjaśniały zależność pomiędzy wysokością sum ubezpieczenia (podlimitów) a wysokością świadczeń przysługujących z tytułu określonego rodzaju zdarzeń losowych, oraz wskazywały na powiązanie tej kwestii z wysokością składki. W tym ostatnim zakresie zakłady ubezpieczeń powinny prezentować możliwość skorzystania z różnych wariantów ubezpieczenia NNW, bez promowania wariantu z najniższą wysokością składki jako domniemanego najbardziej pożądanego przez ubezpieczonych (ich przedstawicieli ustawowych) – postuluje KNF.
Ważna misja
Ze względu na niską składkę tzw. NNW szkolne są ubezpieczeniem masowym. W opinii Rzecznika Finansowego mają więc duży potencjał budowania świadomości ubezpieczeniowej.
– To jedno z pierwszych ubezpieczeń, z którym stykają się młodzi ludzie. Obecnie widzą, że składka to rodzaj podatku czy innej obowiązkowej opłaty, którą rodzic płaci bez większej refleksji nad zakresem umowy. Z kolei po szkodzie narzeka na zbyt niską wypłatę, bo nie wie, za co tak naprawdę zapłacił. To kształtuje negatywny wizerunek ubezpieczeń – mówi Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Finansowy.
Eksperci Polskiej Izby Ubezpieczeń radzą, by rodzice, którzy nie chcą skorzystać z oferty grupowej, ubezpieczali dziecko we własnym zakresie. Polisy NNW gwarantują pieniądze ze uszczerbek na zdrowiu, lecz także inne dodatkowe świadczenia (w zależności od wybranego wariantu), np. pokrycie kosztów prywatnych lekcji, gdy dziecko nie może chodzić do szkoły, pieniądze za każdy dzień niezdolności do nauki, za każdy dzień pobytu w szpitalu, sfinansowanie całości lub części kosztów leczenia i rehabilitacji.