W 2021 roku płace kobiet i mężczyzn w Polsce mogą się zrównać

Wróć

7 proc. – taka jest dysproporcja w zarobkach kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach – wskazuje raport „Women in Work Index”. Pod kątem sytuacji pań na rynku pracy eksperci PwC sklasyfikowali Polskę na 9 miejscu z 33 państw OECD, podczas gdy rok temu zajmowaliśmy 12 pozycję. Jeśli tempo zmian się utrzyma, różnice w wynagrodzeniach powinny zniknąć do 2021 roku. Są jednak branże i stanowiska, gdzie kobiety wciąż są w zdecydowanej mniejszości. Ich aktywizacja zawodowa mogłaby przynieść same korzyści dla gospodarki i firm.

PwC w swoim globalnym raporcie „Women in Work Index” (dane za 2015 rok) wskazuje, że najbardziej przyjazne rynki pracy dla kobiet to Islandia, Szwecja i Norwegia. Zestawienie zamykają natomiast Meksyk, Korea Płd. i Grecja. Sytuacja pań na polskim rynku z roku na rok staje się coraz lepsza. W ciągu 10 lat Polska awansowała o 10 pozycji. Różnica między wysokością wynagrodzenia kobiet i mężczyzn wynosi niecałe 7 proc. i należy do najniższych wśród badanych krajów. Lepiej wypadły Nowa Zelandia i Słowenia, jednak tempo niwelowania różnic mamy najszybsze. Jeśli zostanie utrzymane, to mamy szanse zrównać poziom wynagrodzeń obu płci za cztery lata. Dla 33 krajów OECD średnia różnica w wynagrodzeniach wynosi 16 proc. Zniwelowanie różnic zajęłoby im 95 lat. PwC ocenia, że dzięki temu zarobki kobiet wzrosłyby o 2 bln dolarów.

Dane kancelarii Sedlak & Sedlak wskazują jednak, że różnice w płacach w Polsce są nieco wyższe. Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 2016 wynika, że mediana wynagrodzeń mężczyzn wynosiła 4295 zł (wobec 4200 w 2015 roku), natomiast kobiet – 3500 zł (wobec 3400 rok wcześniej). Prowadzone od kilku lat badania wskazują, że dysproporcja utrzymuje się na poziomie ok. 20 proc.

Zarobki to nie wszystko

Na koniec 2016 roku pracowało blisko 7,3 mln kobiet i nieco ponad 9 mln mężczyzn. W ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku – według Głównego Urzędu Statystycznego, liczba pracujących wzrosła o 45 tys. w ujęciu rocznym. Za wzrost ten odpowiadali jednak mężczyźni. Liczba pracujących panów w tym okresie wzrosła o 51 tys., a pań spadła o 6 tys. Przybyło za to kobiet biernych zawodowo (o 2 tys.). – W efekcie spadł i tak niski wskaźnik aktywności zawodowej kobiet – z 48,6 do 48,2 proc. – podkreśla dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Niewykorzystany potencjał

Wzrost liczby kobiet w zespołach to większa różnorodność i – co się z tym wiąże – większa kreatywność, nowe spojrzenie na wiele spraw i inny punkt widzenia. Dla prac zespołu to same korzyści, co przekłada się również na wyniki całej firmy, a to z kolei na gospodarkę. Dzięki aktywizacji zawodowej kobiet polski PKB do 2025 roku mógłby wzrosnąć nawet o 1 proc. w skali roku – wynika z raportu „Praca i przedsiębiorczość kobiet – potencjał do wykorzystania w Polsce” przygotowanego przez Deloitte na zlecenie koncernu Coca-Cola. W Polsce 4 na 10 Polek w wieku produkcyjnym nie pracuje i nie szuka pracy. Gdyby ten odsetek udało się ograniczyć, krajowa gospodarka mogłaby zyskać od 90 mld zł do 180,7 mld zł do 2025 roku, w zależności od tego, ile godzin dziennie będą pracować kobiety, które wrócą na rynek pracy. Inne zalety aktywizacji zawodowej kobiet dla gospodarki i rynku pracy to zwiększenie przedsiębiorczości, produktywności, kapitału społecznego i wyższe wpływy do budżetu.

Dobrym przykładem może być branża IT, gdzie wciąż brakuje reprezentantek płci pięknej. Komisja Europejska obliczyła, że gdyby kobiety podejmowały pracę w gospodarce cyfrowej równie często, co mężczyźni, europejski PKB mógłby się zwiększyć o 9 mld euro rocznie. Przytaczane przez Deloitte dane KE wskazują także, że organizacje, w których kobiety zajmują stanowiska kierownicze, notują o wyższą o 35 proc. stopę zwrotu z kapitału własnego.

Przykładem do naśladowania powinny być dla nas kraje nordyckie: Norwegia, Finlandia, Szwecja i Islandia, które notują jedne z wyższych wskaźników aktywności zawodowej pań. PwC obliczył, że gdyby zaangażowanie zawodowe w krajach OECD było na takim poziomie jak w Szwecji (ok. 80 proc.), gospodarki tych państw zyskałyby dodatkowe 6 bln dolarów. Eksperci przyznają, że dogonienie czołówki nie będzie jednak możliwe bez nowych rozwiązań, które ułatwią kobietom łączenie obowiązków rodzinnych i zawodowych.

W Polsce takie ułatwienia są konieczne, bo zapotrzebowanie na pracowników dynamicznie rośnie, a wielu pracodawców zgłasza poważne problemy z pozyskiwaniem rąk do pracy. W IV kwartale liczba zarejestrowanych miejsc pracy była wyższa o 41 tys., czyli o 15 proc. niż rok wcześniej.

Kobiety rządzą?

Zwiększenie wskaźników aktywności zawodowej kobiet jest więc poważnym wyzwaniem, z którym będziemy musieli się zmierzyć. Podobnie jak wzrost liczby pań na najwyższych stanowiskach w firmach i organizacjach. Z tym, w zależności od branży, bywa różnie.

Raport „Rady nadzorcze w Polsce”, przygotowany przez Nadzorkorporacyjny.pl, Krajową Izbę Gospodarczą i Bisnode, wskazuje, że kobiety stanowią w tych ciałach niecałe 34 proc. Ich udział rośnie, ale bardzo powoli – cztery lata temu wynosił 32,7 proc. Większość spośród 49 tys. badanych podmiotów posiada mieszane rady nadzorcze. Takie, w których zasiadają same kobiety stanowią 7,5 proc. ogółu (dane na ostatni dzień 2016 roku).

Polski biznes jest mocno sfeminizowany i możemy być pod tym względem stawiani za wzór – podkreślają jednak eksperci firmy audytorsko-badawczej Grant Thornton. Badanie „Women in Business 2017”, przeprowadzone przez Millward Brown, wskazuje, że kobiety stanowią 40 proc. kadry kierowniczej. Najczęściej są to stanowiska dyrektorów finansowych, HR czy działów controlligu. 40 proc. daje nam miejsce w światowej czołówce. Wśród 36 państw Polska zajęła trzecią pozycję ex aequo z Estonią i Filipinami. Wyższy odsetek kobiet na kierowniczych stanowiskach jest tylko w Rosji i Indonezji (odpowiednio 47 i 46 proc.). Średnia dla Unii Europejskiej wynosi 25 proc., a ranking 36 państw zamyka Japonia z wynikiem 7 proc. Nasi zachodni sąsiedzi – z 18 proc. – zajmują czwarte miejsce od końca.

Pozytywny jest także fakt, że tylko w 13 proc. badanych firm (średnie i duże przedsiębiorstwa) wszystkie stanowiska członków zarządu i szefów pionów były zajęte przez mężczyzn. Średnia dla badanych państw to 36 proc., a w Japonii bez kobiet na wysokich stanowiskach funkcjonuje dwie trzecie przedsiębiorstw. W tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Eksperci Grant Thornton podkreślają, że panie relatywnie rzadko awansują na najwyższe stanowiska w organizacji. Tylko w 8 proc. przypadków funkcję prezesa zarządu lub dyrektora zarządzającego pełniła kobieta.

Jaka jest kobieta-szef?

Agencja badawcza IQS sprawdziła w ubiegłym roku, czym różni się postrzeganie kobiety-szefa od mężczyzny-szefa. Szefowe kojarzą się pracownikom głównie z porządkiem i kontrolą (56 proc. wskazań), wiedzą oraz pasją i zaangażowaniem. W stosunku do mężczyzn pierwszym skojarzeniem była władza i status (65 proc.), następnie porządek i kontrola oraz wiedza. Pracownicy wskazali też, że inne błędy popełniają panie, a inne panowie. To, co najczęściej wytykali kobietom-szefom to: emocjonalny styl zarządzania, niska odporność na stres, zbyt duża drobiazgowość i tendencja do wyolbrzymiania problemów. Minusy mężczyzn-szefów to wytykanie błędów podwładnym oraz zorientowanie na wynik, a nie na relacje z ludźmi.

Kobiety a finanse

Czy bankowość jest kobietą? Okazuje się, że tak. To wniosek z ubiegłorocznego badania Banku Millennium. W branży finansowej kobiety stanowiły zdecydowaną większość (68 proc.) ogółu zatrudnionych. Dominują często w takich działach jak operacje, kadry, księgowość czy marketing.

Co więcej, kobiety stanowią też ponad połowę klientów w bankach funkcjonujących w Polsce i ponad połowę kredytobiorców. Biuro Informacji Kredytowej obliczyło, że mają one do spłaty 271,5 mld zł kredytów, głównie gotówkowych. Jednak – co istotne – panie lepiej niż mężczyźni radzą sobie z terminowym regulowaniem zobowiązań. Ponad 90-dniowe opóźnienia w spłacie kredytu ma blisko 1,3 mln osób, z czego kobiety stanowią 45 proc.

To pokazuje różnice w podejściu obu płci do finansów. Według badania TNS, przytaczanego przez BIK, kobiety częściej panują nad swoim wydatkami i dokładnie wiedzą, co się dzieje z ich pieniędzmi. Dwie trzeci z nich opłaca najpilniejsze rachunki, jak tylko pojawiają się środki na koncie. Zasadę tę stosuje 51 proc. mężczyzn. Prawie połowa kobiet twierdzi, że skrupulatnie planuje swoje wydatki (vs. 38 proc. panów). Rozsądne podejście kobiet do kwestii finansów mogłoby stanowić impuls do zwiększania ich liczby na stanowiskach kierowniczych.

Poprzedni artykuł Bankowość: 2017 rok pełen wyzwań [WIDEO] Następny artykuł Z usług assistance skorzystała rekordowa liczba Polaków [WIDEO]

Podobne posty

Posadź drzewo… po śmierci

Jak mawiał Benjamin Franklin, tylko dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki. A skoro każdy z nas umrze, każdy dostanie też swoje miejsce na cmentarzu. Czy to znaczy, że miasta będą stopniowo zamieniać się w ogrodzone murami…

Czytaj więcej

Rynek, który leży prawie odłogiem

Siedem spośród dziesięciu podmiotów z sektora MSP kupuje polisy majątkowe. Zainteresowanie pozostałymi produktami jest wśród nich marginalne. Z jednej strony jest to wynik braku świadomości ubezpieczycieli odnośnie…

Czytaj więcej

TOP 6 upadłych magazynów

Kiedyś stanowiły jedno z podstawowych źródeł informacji, relaksu i określeń statusu społecznego. Zwinięte w rulon pod pachą pozycjonowały właściciela wysoko na drabinie atrakcyjności. Czasopisma znane, czytane i kolekcjonowane w…

Czytaj więcej