Chile na chwilę
WróćAż 300 bezchmurnych nocy w roku, 2 tys. wulkanów, pingwiny, Patagonia, Wyspa Wielkanocna, Robinson Crusoe, pustynia Atakama i najlepsze wina. Czym jeszcze zadziwia świat Republika Chile? Okazuje się, że mogą to być... pingwiny i zamiłowanie do UFO.
Zadziwiać może także wybita na monetach, bardzo popularna dewiza tego kraju: „Rozumem lub siłą”. W dość jasny – i groźny – sposób podkreśla ona, że nie istnieją takie przeszkody, z którymi naród chilijski nie dałby sobie rady. A radzi sobie całkiem nieźle…
Niczym wstążka
Na terytorium ponad dwa razy większym od Polski mieszka zaledwie 18 mln Chilijczyków. Na całej długości swojego kraju mogą oni korzystać z piaszczystych plaż, bo chilijskie wybrzeże nad Oceanem Spokojnym należy do najdłuższych na świecie – to imponujące 4620 km (przy czym w najszerszym miejscu kraj ma tylko 180 km). Powierzchnia Chile układa się w kształt długiej wstążki, którą od północy aż po południe przecina pasmo urokliwych Andów.
Niczym Antarktyda
Jak się okazuje, nie tylko ananasy nie rosną na palmach, ale także pingwiny nie żyją wyłącznie na Antarktydzie czy w zoo. Na południu Chile, w przepięknej Patagonii, można się natknąć na pingwiny peruwiańskie charakteryzujące się ogromnymi, czarnymi dziobami. Na terytorium kraju mieszka około 12 tys. ptasich małżeństw, którym chilijskie plaże przypadły do gustu bardziej niż pokryta lodem Antarktyda.
Niczym Francja
Dzięki swojemu położeniu geograficznemu Republika Chile stała się piątym eksporterem wina na świecie. Położona między oceanem i pasmem górskim, jest wręcz idealnym miejscem do uprawy winorośli. Andy zatrzymują wilgoć, a zimne prądy oceaniczne ochładzają upalny klimat. W efekcie powstaje znacząca różnica temperatur pomiędzy dniem a nocą, skutkująca pożądaną przez światowych smakoszy win esencją chilijskich gron. Idealny klimat oraz właściwy dobór szczepów z Europy sprawiły, że winiarstwo stało się niezwykle ważną gałęzią tutejszej gospodarki. Chilijczycy nie tylko produkują napój bogów, ale też sami chętnie po niego sięgają.
Niczym spodek
Chilijski rząd, jako jeden z nielicznych na świecie, znalazł w swoim budżecie środki na wsparcie badań naukowych nad UFO. Na terenie kraju zaobserwowano tyle przypadków spotkań z istotami pozaziemskimi i ich statkami kosmicznymi, że w 2008 roku miasto San Clemente utworzyło 19-milowy szlak śladami UFO. Wychodzi na to, że nie tylko pingwiny, ale także kosmici upodobali sobie Chile.